sobota, 18 sierpnia 2018

#4 Powrót Księcia

Roho był coraz bardziej wyczerpany biegiem, ale niczego nie zaprzestał, ani też nie próbował zwalniać tempa. Z resztą jak na lwiątko miał całkiem zwinne łapy a także był wytrzymały - była to jego nagroda za brak szczupłego ciała, jakim natura obdarzyła jego brata. Na Lwiej Skale znalazł się zdyszany, a właściwie to pod nią - czekała go wspinaczka. Przesuwał łapami po skałkach, wbijał w nie pazury. Już był prawie na górze, i nagle... Upadek był taki blisko, na szczęście złapał go jego dziadek Simba. Tak, on to miał oko na Księcia, który był jego ulubieńcem. 
- Dziadku...! Na granicy jest jakiś lew! - Nie owijał w bawełnę, ale mówił tak szybko, że sam były Król nie wiele z tego zrozumiał. - Jest duży, i ...
Ciągnął dalej. Krzyki Księcia zwołały inne lwy ze stada, które przyszły zaciekawione obserwować zajście. Tak jak i Simba, nikt nie zrozumiał tego bełkotu. 
- Roho... Zwolnij. - Kovu przyszedł na miejsce. 
Syn Kovu spojrzał się w stronę ojca i umilkł. Obok niego znajdował się Ashiki z Nadrą. Nie lubił kompromitować się przed rodziną, a co dopiero przed całym stadem. 
- D... Dobrze. - Wyjąkał, i znowu siedział cicho. 
Simba rozejrzał się po stadzie. I ono siedziało cicho, gotowe wysłuchać lewka. 
- Teraz powtórz, ale wolniej. - Rzekł spokojnie Simba. 
Dobrze, musiał to poukładać sobie w głowie. Chyba najlepiej zacząć od początku, czyż nie? 
- No... Kilka godzin temu wyszedłem się przejść. Dalej niż zwykle. - Przy tych słowach wzdrygnął się. Wiedział, że Ashiki patrzy na niego zdziwiony, w końcu to on wolał długie, piesze wycieczki. - Zawędrowałem aż na granicę. - Znowu przeszedł go dreszcz. - Na granicy było drzewo. Wszedłem na nie. No i stamtąd udało mi się go zobaczyć... 
Rozległy się szmery. 'Kogo', 'Trzeba chronić lwiątka', oraz wszechobecne takim sytuacjom 'oh!' i 'ah!'. Głosy te doprowadzały Simbę do szału. Nadal nie lubił panikowania oraz komentowania bez rozeznania sytuacji. Wszyscy zapomnieli o wystraszonym Księciu, który podbiegł do łap swojego ojca który patrzył na niego zdziwiony. 
- Cisza, cisza... - Dawny Król przejechał łapą po czole. Był już stary, i ból głowy coraz bardziej mu dokuczał. 
Nikt tego nie usłyszał. Kion, który również uczestniczył w wydarzeniu podbiegł do ojca i wrzucił swoje kilka słów. 
- CISZA! - Krzyknął zdenerwowany. Wszystkie lwice zwróciły się ku niemu. Nagle poczuł się zakłopotany. - Simba chciał coś powiedzieć, prawda?
Spojrzał na ojca z politowaniem. Simba odchrząknął. 
- Potrzebuję pięciu Lwic, oraz Lwią Straż. Być może Lew nie jest sam. - Wyprostował się. 
- Idę z Tobą. - Powiedział stanowczo Kovu. - Roho, pilnuj siostry, a ty Ashiki masz się zachowywać. - Zwrócił się do synów. 
Roho już chciał powiedzieć, że chce iść z nim, ale wiedział że byłby tylko piątym Kołem u wozu dla orszaku. Stary samiec wyznaczył lwice które miały iść z nim, Kovu i Kion poszli szukać reszty członków Lwiej Straży. Samice które zostały po prostu poszły do wnętrza jaskini. Tylko Roho patrzył na odchodzącą część stada. 
- Idziesz? - Burknął Ashiki, znikając w ciemności groty wraz z Nadrą. 
- Tak. - Mruknął rudy, i poszedł w jego ślady.

***

Simba uniósł pysk w górę. Wciągnął głęboko powietrze w płuca. Może zna tego samca? W głębi siebie jednak się bał. O siebie, bo starość nie sprzyja walce. Także o Kion'a, jedyne dziecko, jakie mu zostało, a także o Kovu - jeżeli on umrze, kto zajmie się jego wnukami? Nie chciał nikomu mówić o swoim stresie. Jeszcze inni zaczęliby się bać. Poza tym - Król, nawet dawny powinien chronić swoje królestwo, oraz jego mieszkańców. Tak, za parę minut na pewno będą walczyć. Na samą myśl o tym powarkiwał cicho, zwracając na siebie uwagę innych, którzy patrzyli na niego zdziwieni. 
 W końcu zderzył się z silnym zapachem, którzy poczuli za pewne również inni. Zatrzymali się. 
- Chyba jest blisko. - Powiedział Kion. 
Na te słowa Lwia Straż stanęła na baczność. Kovu postawił się obok swojego teścia, gotów go bronić. Mimo, że minęło sporo czasu od ich waśni, ten zawsze chciał odkupić swoje winy, nawet oddając własne życie. Również lwice stanęły obok Simby, praktycznie były już przyzwyczajone do jego rozkazów, w tym przypadku pewnej walki. 
- On jest jeden, ale... Gdyby ktoś był z nim, wiecie co macie robić. - Rzucił ostro w ich stronę. - Niech ujawni się pierwszy. 
I tak czekali, aż samiec się pokaże. Zapach z każdą chwilą był coraz silniejszy, a niektórym wydawało się, że go słyszą - ale to mógł być też stres. Czego się spodziewać po obcym Lwie, który od tak wkracza na obcy teren? 
 Gdy dźwięki były na tyle wyraźne, aby wszyscy mogli je usłyszeć, Simba wysunął pazury. Kilka sekund później jego towarzysze byli gotowi do walki. 
- Ja pierwszy. - Dawny Król postawił krok do przodu, i właśnie wtedy skoczył na niego ciemno kremowy lew. 
By X-Zelfa
Straż nie mogła nic zrobić - nadawali się do większych zadań. Kovu zaryzykował. Dołączył się do bójki, aby osłonić Króla. Został mocno kopnięty w brzuch, na tyle, aby pękło mu żebro. Osunął się na ziemię. Był przytomny, ale oszołomiony atakiem. Jednak udało mu się rozdzielić niedługo trwającą bójkę. 
 Simba podniósł się. Kovu przez przypadek go uderzył, a dla niemłodego już lwa nie łatwo było ustać na łapach po tak silnym uderzeniu. Szybko jednak się otrząsnął. Spojrzał na młodego napastnika. Obnażył kły, i zaczął się do niego zbliżać, wściekły. Młodzik skulił się, oczekiwał ciosu... Ale zaraz. 
 Natychmiast oboje sobie przypomnieli. Simba - że miał syna, Kopa - że jego ojcem był sam Król. A właśnie ten Król stał przy nim... Rzucił się z pazurami na własnego ojca. Łzy stanęły mu w oczach z nadmiaru emocji. 
- Ojcze! - Zapłakał, i objął samca łapą.
Z początku Simba nie wiedział, co ma myśleć. Przecież był... Martwy. Kopa nie żył. A teraz stał przy nim, obejmował go. Jego zaginiony syn wrócił. Jeszcze parę minut potrwał szok. Wreszcie mógł go ponownie przytulić. 
- Witaj z powrotem, synu. - Objął go, i wtulił się w jego grzywę. 

***

Chyba się spóźniłam, jak sądzicie? ;-;. Miało być szybciej, po prostu na czas nie dokończyłam rozdziału. Ale nie tylko blogiem człowiek żyje. Trzeba wyjść na dwór, wyszaleć się. 

1. Jak stado zareaguje na powrót Kopy?
2. Po raz kolejny, kto obejmie tron?
3. Czy Vitani i Kopa znów będą razem?

Dobiliśmy trzech pytań, ale osiąg XD Naszła mnie wena, i cieszę się, że szybko poszło. Jeszcze szybciej będę pisać, mówiąc o Vit o Kopie... Ahh, jak ja kocham tę parę? Btw, jaka jest wasza ulubiona para/shipping z KL? Mam nadzieję na waszą aktywność, jestem ciekawa c;

~Machafuko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz